Najnowszy kondycjoner GigaWatt Powerprime otrzymał wyróżnienie RED FINGERPRINT od Highfidelity.pl
Poniżej obszerne fragmenty recenzji:
“Jak zawsze to kwestia wyczucia i smaku, głównie osoby słuchającej muzyki, ale nietrudno będzie każdemu, kto usiądzie przed systemem, w którym jest Powerprime, pomyśleć coś w rodzaju: „Oho! – Coś dobrego się tu dzieje…” A to dlatego, że momentalnie słyszymy, że filtr – czy kondycjoner, będę się posługiwał tymi określeniami naprzemiennie – GigaWatta zmienia dźwięk, idąc w kierunku wypełnienia, „uszczelnienia” przekazu oraz czarniejszego tła.
Zacznijmy od tego ostatniego. Urządzenie przenosi punkt ciężkości nieco w górę, ale bez rozjaśniania. Mam wrażenie, jakby chodziło o pokazanie bogactwa wysokich tonów, ich złożonych struktur, powiązań, bez wypychania ich przed resztę pasma. I tak jest – zarówno z płytą Franka Sinatry Duets II, zagraną z krążka Reference CD-R, czyli archiwizacyjnego, jak i z płytą kupioną w zwykłym sklepie, to jest Picture of Heat Cheta Bakera, ilość informacji z góry pasma i dodajmy – środka była bardzo duża.”
“O bogactwie wysokich tonów już mówiłem, wspomniałem również o przestrzeni. Być może ważniejsza okaże się jednak umiejętność tego urządzenia do rzucania muzyki na czarne tło. To coś w rodzaju uspokojenia przekazu w samych jego podstawach, co pozwala nam skupić się na muzyce w bardziej zrelaksowany sposób. Pogłębia to również brzmienie instrumentów, nawet jeśli nie jest to ultymatywna rozdzielczość.
GigaWatt pokazuje wszystkie płyty w dokładny sposób, nie fałszuje obrazu, ale stara się zwrócić naszą uwagę na to, co w nich dobre. Z płytą Basi It’s That Girl Again dostaniemy więc ciepły podkład I niski bas, a także dość wysoki, ale łagodny wokal. Z kolei z Kylie Minogue na Step Back In Time (The Definitive Collection) usłyszymy mocny bit, energię i zero rozjaśnień. Bo to taki właśnie produkt – dokładny wierny, ale nie beznamiętny. Ostatnie, co można by o tym dźwięku powiedzieć, to „techniczny”.
PODSUMOWANIE
I to waśnie wydaje mi się największym osiągnięciem GigaWatta, jako firmy, i Adama Szuberta, jako konstruktora. Powerprime ma bowiem cechy najdroższych kondycjonerów tej firmy. To umiejętność wejścia w nagranie, ale tak, aby pokazać nam muzykę, a nie „flaki” realizacji. To również mocna, energetyczna góra i czysty środek pasma, ale bez rozjaśnienia tej pierwszej i bez wychudzenia tego drugiego.
Tak, średni bas jest lekko cofnięty, a cały ten zakres nie jest tak nasycony, jak w droższych kondycjonerach. Ale nie przeszkadzało mi to, nie zwracałem na to uwagi. Bo z Powerprimem zwracamy uwagę na muzykę. Zastosujmy go w zrównoważonym tonalnie, albo nawet nieco ocieplonym systemie, a będziemy mogli spać spokojnie, bo nasz system będzie dobrze chroniony przed zagrożeniami z sieci zasilającej. A kiedy nie będziemy spali będziemy z przyjemnością słuchali muzyki. To dobry przykład na przeniesienie technik z drogich produktów bez płacenia wysokiego podatku od „przeniesienia”. Profesjonalnie zaprojektowany, świetnie wykonany kondycjoner o dźwięku, który można określić krótko: spektakularny. Dlatego też wyróżnienie RED Fingerprint.
Autor: Wojciech Pacuła